Chłodne podejście Ameryki, gorący czas dla europejskiego przemysłu obronnego

Wczoraj minęła trzecia rocznica agresji Rosji na Ukrainę. Tego samego dnia odbyło się spotkanie Trump-Macron, a w Niemczech ogłoszono wyniki wyborów parlamentarnych. Wydarzenia te nie rozwiały jednak obaw Europejczyków, że bezpieczeństwo naszego kontynentu przestaje być priorytetem dla Stanów Zjednoczonych. Skutkiem tej niepewności są znaczące wzrosty akcji europejskich spółek zbrojeniowych – akcje Rheinmetall od początku roku zyskały już 61 proc. Z każdego euro i złotego przeznaczonego na obronność, około 40 proc., trafia na zakup systemów uzbrojenia. 

Obawy związane z mniejszym zaangażowaniem USA w europejską obronę mocno wpłynęły w ostatnich tygodniach na ceny akcji koncernów zbrojeniowych. Niemiecki gigant Rheinmetall odnotował od początku roku wzrost cen akcji o ponad 61 proc. Firma  uchodzi za jednego z głównych beneficjentów zwiększonych wydatków na zbrojenia w Europie, zyskuje także dzięki wynikowi wyborów w Niemczech. Z kolei akcje innej niemieckiej firmy, Hensoldt, wzrosły o ponad 47 proc., szwedzkiego Saaba o 30 proc., włoskiego Leonardo o 39 proc., a francuskiego Thalesa o 37 proc. Tymczasem wyniki amerykańskich spółek zbrojeniowych są zróżnicowane: Lockheed Martin stracił 9 proc., Northrop Grumman 4 proc., natomiast Boeing zyskał 5 proc.

Wzrosty europejskich spółek wynikają bezpośrednio z zapowiedzi zwiększenia wydatków na obronność w Europie. Polska w tym roku osiągnie imponujący poziom 4,7 proc. PKB na cele obronne, a w kolejnych latach planuje podnieść go do 5 proc. Największe zwiększenie nakładów obserwujemy na wschodniej flance NATO – Estonia i Litwa również zadeklarowały wzrost wydatków do 5 proc. Pozostała część Europy wciąż ma w tej kwestii wiele do nadrobienia, ale obecna sytuacja skłania polityków do coraz odważniejszych deklaracji. Większość krajów NATO zbliża się już do minimalnego poziomu 2 proc. PKB na obronność.

Wydatki rosną także w ramach Unii Europejskiej, choć pozostają niższe niż w całym NATO. W latach 2021–2024 łączne nakłady na obronność państw UE wzrosły o ponad 30 proc., osiągając w 2024 roku szacunkowo 326 mld euro, czyli około 1,9 proc. PKB UE. W tym samym roku na zakup sprzętu wojskowego przeznaczono ponad 90 mld euro, co oznacza wzrost o przeszło 50 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim. Nakłady na badania i rozwój w sektorze obronnym wyniosły 13 mld euro. W 2023 roku europejski przemysł obronny wygenerował obroty rzędu 158,8 mld euro, co stanowi wzrost o 16,9 proc. względem 2022 roku. Obroty te rozłożyły się na sektory: lotniczy (64,8 mld euro), morski (37,9 mld euro) i lądowy (56,2 mld euro), przy czym wzrost w każdym z nich wyniósł odpowiednio 15,8 proc., 17,7 proc. i 17,7 proc.

Z perspektywy Polski i innych krajów UE kluczowe znaczenie ma niewliczanie wydatków na obronność do deficytu finansów publicznych. Dzięki temu Polska uniknie realnego ryzyka objęcia procedurą nadmiernego deficytu. Rozwiązanie to ułatwi także zwiększenie nakładów na obronę państwom zmagającym się z problemami budżetowymi. Interesująca sytuacja może zarysować się w Niemczech, gdzie nowa koalicja CDU/CSU-SPD prawdopodobnie będzie dążyć do podniesienia wydatków obronnych. Kluczowe okażą się jednak reforma budżetowego hamulca wydatkowego lub zwiększenie pozabudżetowego funduszu na Bundeswehrę.

Analizy JPMorgan wskazują, że każdy wzrost europejskich wydatków na obronność o 0,5 proc. PKB generuje rocznie około 115 mld dolarów (ok. 110 mld euro), z których około 40 proc. trafia na zakup systemów uzbrojenia. Z tej puli zaledwie 30 proc. przypada na amerykańskich kontrahentów. W kontekście możliwej wojny handlowej z USA i rosnącej samoświadomości militarnej Europy więcej środków może popłynąć do lokalnego przemysłu zbrojeniowego kosztem firm zza oceanu.

Wyzwaniem dla Europy pozostaje jednak zróżnicowanie sprzętu i problemy z interoperacyjnością. Podczas gdy w siłach zbrojnych USA funkcjonuje 32 systemy uzbrojenia, w Europie jest ich aż 172 – aż pięciokrotnie więcej, jak wynika z analiz McKinsey. Współdziałanie sojuszniczych armii wymaga większej standaryzacji.

Najbliższe miesiące zapowiadają się korzystnie dla europejskiego przemysłu obronnego. Rosnące wydatki przełożą się na wieloletnie kontrakty realizowane przez firmy w perspektywie od kilku do kilkunastu lat. Środki te wesprą rozwój nowych systemów uzbrojenia, kluczowych w dobie postępu technologicznego, oraz odbudowę zdolności produkcyjnych dla prostego, lecz masowo potrzebnego uzbrojenia, jak pociski. Ryzykiem dla sektora zbrojeniowego jest szybka deeskalacja konfliktu na Ukrainie, choć obecnie bardziej prawdopodobne jest jego zamrożenie niż trwałe zakończenie. A to będzie oznaczało ponoszenia dalszych wydatków na obronność.